Nie wiem dlaczego, ale najlepiej pracuje mi się w nocy, w dzień nie chce mi się totalnie nic, tym bardziej jak widzę padający deszcz za oknem…. brrrrr… Tak wiec po przeleżeniu całego dnia na kanapie z komputerem na kolanach, o godzinie 22 stwierdziłam, że może bym coś poszyła… Wyciągnęłam maszynę i dobrałam się do mojego magicznego kuferka, który skrywa wszystkie czekające na swój czas materiały i ciuchy do przeróbki
Znalazłam w nim spódnicę, chociaż „znalazłam” to może złe słowo, bo leżała na samym wierzchu z racji tego, że to był mój ostatni nabytek
Kupiłam ją w secondhandzie, można by powiedzieć…. jak zwykle, pomijając garsonki od babci i bluzki z młodości mamy
Aby zrobić z niej cokolwiek musiałam rozebrać ją na części pierwsze. Odcięłam pasek z guzikiem, suwak, porozpurwałam plisy. Kto by pomyślał, że w jednej spódniczce można zmieścić tyyyyle materiału
Najpierw uszyłam prostokątną tubę, zostawiając miejsce na rozcięcie z tyłu
Uwielbiam szyć jak mi wszystko gładko idzie, gdyby było tak zawsze, pewnie ten blog zapełniałby się w tempie ekspresowym
Pozdrawiam






Tu czy tam i tak będę zaglądać :) Super wygląda ta spódniczka. Ta kratka idealnie pasuje do tego fasonu. Teraz będę większą uwagę zwracać na spódnice w krate w SH!
OdpowiedzUsuńoooo widze, że się przeniosłaś :) spódniczka wyszła super :) ja nie mogę szyć w nocy, w nocy to ja śpię, a teraz powinnam się uczyć... już iddddęęę:C
OdpowiedzUsuńUwielbiam krateczki spódniczka jest extra :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńołówkowa wyszła super !:]
OdpowiedzUsuń